Lokalizacja i sponsor, to jest podstawa. Czasem trafi się jakiś lokal w mieście, można pogadać w urzędzie żeby odstąpili za opłatą na rzecz klubu, na pewno się znajdzie i się zgodzą, zostaje tylko liczba chętnych, co do którego mam poniższy wywód.DeathThorn pisze:problem jest taki ze te wszystkie tory o ktorych tu piszecie sa to tory typowo eventowe, czyli rozkladaja tor na jakis czas ludzie jezdza i sie zaijaja z torem , to bardziej reklama SlotCars niz club
ja od dawna mysle o clubie z prawdziwego zdazenia ale na to trzeba miec miejsce.
torow mam sporo spokojnie moglbym zbudowac clubowy tor chociaz go zaczac aut tez jest sporo ale miejscowy nie ma
budowa clubu na wsi bezsens bo kto tu do mnie przyjedzie?
ale gdyby cos mialo powstac np w Gdyni to moge pomóc i to bardzo , najwazniejsza lokalizacja i lokal reszta to nie problem
Dodam jeszcze takie spostrzeżenia, trochę brutalne ale tacy są w 99% Polacy. Z moich typowo hobbystyczych obserwacji zauważam jeden wspólny mianownik. Cała zabawa, spędzony czas jest super, następuje próba zarażenia zainteresowaniami o ile udana to potem zaczyna się pytanie "ile". Wtedy jest krok w tył i koniec, bo czemu to nie jest za darmo, czemu mi tego nie dadzą skoro już jest. Lepiej jest za swoje wypić piwo/wódkę na zabawie, kupić samochód, dom, ciuchy itp ale tylko dla siebie, nic dla innych, ważne że na pokaz. Niby sensowne i logiczne myślenie, ale zostaje potem taki człowiek z pilotem od TV w domu na kanapie i tak dzień w dzień, tydzień w tydzień, rok w rok, a w głowie "super myśli" ... mam to wszystko, jestem super, wszyscy patrzą i zazdroszczą jestem spełniony, a dzieciaki w domu siedzą przed komputerem albo tabletem/telefonem i też jest super bo mam spokój. Wspólny wyjazd rodzinny - pewnie do galerii handlowej i z powrotem. Na to wszystko ja idę do szkoły na spotkanie, zadaję pytanie kto w ferie wyjeżdża i myśląc że będę widział las rąk to kilka się zgłosi. Kolejne pytanie kto jeździł na łyżwach - znowu kilka. Więc koniec końcem rodzice mają pogoń za byle gównem (pieniądze) zostawiając życie rodzinne daleko w tyle, dzieciaki siedzą przed komputerem i lajkują na fejsie wyimaginowanych kolegów których mają setki a hobby zostaje dla tych zapaleńców trochę inaczej wychowywanych, takich gości jak tutaj. A ilu ich jest - zaledwie kilku/nastu na cały kraj, a żeby było fajnie to w jednej lokacji klubowej mus być co najmniej kilkunastu - w obecnej chwili wartość nieosiągalna.